czwartek, 15 lutego 2018

PRZESIADKA W PEKINIE

PEKIN


Dolatujemy do Pekinu o 5 rano czasu chińskiego. Spaliśmy może z 1h w samolocie, przez co lot się dłużył i teraz jak jesteśmy śpiący, to wychodzimy na płytę lotniska. Jest jeszcze ciemno i mało co widać. W planach cały czas mamy zwiedzanie starej części miasta. Idziemy za wszystkimi w stronę długaśnej kolejki. Tam po odstaniu godziny dostaję się wizę tymczasową, darmową, na wyjście z lotniska. Wizę można otrzymać, jeśli jest się tranzytem i pobyt nie przekracza kilkunastu godzin. Wpisujemy się idealnie – bo mamy przed sobą całe 16h do kolejnego lotu na Filipiny. Ustawiamy się w kolejce oczekujących, wypełniamy jakieś dokumenty, połowa zbędna. Po około pół godzinie córka zaczyna marudzić że jest śpiąca. W Pekinie ma być słonecznie i około 4 stopni – tu niestety też jest zima. Na razie jest 0 stopni i zastanawiamy się co robić. Za wcześnie żeby wyjść na miasto, więc nawet jak załatwimy wizy, będziemy musieli poszukać miejsca, gdzie Oxi się prześpi. Młoda jest coraz bardziej zmęczona, więc ostatecznie postanawiamy nie wychodzić z lotniska a zwiedzanie Pekinu zostawiamy sobie na drogę powrotną.
Całe szczęście że rozsądek wziął górę z chęcią zobaczenia miasta, bo córka zasypia po godzinie na lotniskowych krzesłach – jest ich setki i znaleźliśmy dużo wolnego miejsca przy słonecznej szybie.
Oxi śpi zawinięta w nasze zimowe kurtki całe 9 h. Odsypia noc a my się cieszymy, że nie ciągaliśmy śpiącego dziecka po zimnym Pekinie. Mierz siły na zamiary – po raz kolejny się o tym przekonujemy. Oczywiście tak długi czas na lotnisku skutkuje tym, że obiecujemy sobie, że nigdy więcej tak długich czasowo przesiadek. Obiecanki cacanki, bo potem się zapomina..
Na lotnisku musimy rozmieniać $$ bo nikt ich nie przyjmuje. Można płacić tylko juanami albo gdzieniegdzie kartą. Takie wielkie, piękne lotnisko a musisz latać i wymieniać pieniądze. Wymiana wiąże się oczywiście z pobraniem taksy. Za 50 $ płacimy 60 juanów, a za 10 $ 30, co jest równowartością 5$. Więc rozmieniając 10$ dostaję tylko 5$.. kolejna niespodzianka. A pan w okienku przecież nic nie mówił, ale dziwnie się na mnie patrzył.. Człowiek uczy się całe życie, a na wyjazdach w przyspieszonym i wzmożonym tempie..
Tak więc Oxi śpi a my pilnujemy jej na zmianę, sami przysypiając to na chwilę, to wędrując po lotnisku w poszukiwaniu jedzenia i picia. Piwo z automatów znośne, ale najpierw trzeba znaleźć taki, w którym w ogóle jest. Dochodzimy do wprawy.
Po kilku godzinach czujemy się jak Tom Hanks w „Terminalu”. Życie na lotnisku nie jest ani przyjemne, ani łatwe..
Każdy z nas marzy, żeby znaleźć się już w samolocie do Manili. Please….Cenny czasie – mijaj..
Do tego internet na lotnisku niby dostępny, ale można jedynie odebrać wiadomości z watshup-a..
Strony z fb czy instagramu są tu zablokowane, bo w końcu to Chiny..
W końcu po milionie lat oczekiwania jest nasz upragniony samolot. Wsiadamy i chcemy spać. Ale cóż – nasza córka jest przecież wyspana i skacze nam kolejne 4h lotu do Manili po głowach..

Malutka drzemka – tak; spanie- zapomnij..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz