poniedziałek, 19 lutego 2018

PALAWAN



Kolejne lotnisko i oczekiwanie na lot. W sklepie piwo 0,3 po 400 rupi.. Oczywiście żadnych cen żeby nie przerazić klientów. Orzeźwienie kosztuje i nie ma co płakać. Lecimy krótko, bo zaledwie 1h. Z lotniska kierujemy się od razu do hotelu – bus czeka, zbiera ludzi. Hotel ma mały basen a że jest upał i pełne słońce postanawiamy wymoczyć się i poopalać. Leżenie w takim słońcu to marzenie każdego zmarzlaka z Polski w styczniu. Korzystamy do bólu.. słońce spala, pomimo wysokich filtrów w kremie.
Po lunchu w hotelu, zresztą smacznym, jak ich cała kuchnia jeśli trafisz na porządny lokal, idziemy na spacer, bo mapa google wskazuje, że plaża jest gdzieś w pobliżu. Rzeczywiście po może kilometrze dochodzimy do wioski rybackiej. Plaża skalista – rafa, ale widoki piękne. Łodzie i lazurowa woda. Mieszkańcy krzyczą, że złowili dużą rybę. Zaciekawieni też chcemy to zobaczyć.
No i jest. Wielka błękitna ryba. Mówią, że to marlin. Ma ponad 2 metry długości i niebieski grzbiet. No i ten długi dziób – cudowna. Jaka szkoda że martwa. Coś wspaniałego spotkać w realu taką rybę. Jedyne pocieszenie że cała wioska będzie miała mięso lub też pieniądze za taki okaz. Ci ludzie są strasznie biedni, to ich chleb powszedni. Żyją z dnia na dzień a morze jest ich żywicielem. Piękna ryba ale ludzie są ważniejsi. Nie rozczulam się choć koniecznie chcę ją dotknąć.. jest taka dostojna, nawet po śmierci..
W wiosce dzieci na boso grają w piłkę. Mamy taką samą w garażu. Jest ich tu dużo, więc kierujemy się do małego kramiku żeby kupić im cukierki. Filipinka, która sprzedaje słodycze, podaje nam cenę za sztukę. Nie interesuje nas sztuka tylko całe dwa pudełka łakoci. Słysząc to, widać że jest zachwycona, bo na pewno podała nam zawyżone ceny i będzie dziś zarobiona. Bierzemy cukierki i kierujemy się z córką w stronę dzieciaków. Pędzą w naszą stronę i biorą garściami. Są zachwycone więc my też. Największą radość sprawia nam zawsze dawanie. To takie chwile, nieporównywalny z niczym innym. Szczerość i hojność popłaca i uszczęśliwia. Biedni wewnętrznie ci, którzy nie potrafią się dzielić, choćby posiadali na koncie miliony. Podbiega do dzieciaków starsza kobieta i trochę ich strofuję, żeby wszyscy mieli po równo. Dzieci są naprawdę szczęśliwe. Tak mało a tak wiele. Życie jest zaskakujące..
Kobieta w sklepiku nie ma jak wydać z 500 rupi, więc mówimy że nie musi. Pierwszy raz w życiu słyszę krzyk szczęścia u dorosłej osoby. Naprawdę niezapomniana chwila. Kocham Filipiny bo tu bliżej do poczucia spełnienia niż w konsumpcyjnej i bogatej Europie. Tu cieszą małe rzeczy.

Wracamy do hotelu i w barze przed nim pijemy zimne piwo. Smakuje wyśmienicie, choć to żadna rewelacja.. smakuje nowymi doświadczeniami i przeżyciami.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz