środa, 21 lutego 2018

PODWODNA RZEKA PUERTO PRINCESSA

W hotelu wykupujemy wycieczkę na kolejny dzień. To nas tu właśnie przyciągnęło na Palawan, a mianowicie podziemna rzeka na Puerto Princessa. Jak to w Azji krótka trasa, a czasochłonny dojazd, ale to też element zwiedzania. Wklejeni w szybę możemy podziwiać widoki..

Wyjazd ranny pomiędzy 7 a 8 godziną. Czyli bus podjeżdża po 8, ale tu nikomu się nie spieszy. Wszystko robią spokojnie bez zbędnych emocji. To Azja i podróże nauczyły mnie trochę pokory i cierpliwości. Bo natura obdarzyła mnie wyjątkowo niecierpliwą i punktualną duszą.
Gdy człowiek pracuje nad swoim charakterem, w końcu są jakieś rezultaty. Czy czuję się poskromiona??!! - może trochę. Czy mi z tym dobrze – zdecydowanie TAK..
Tak więc jedziemy do Parku Narodowego. W naszej grupie wycieczkowej poza przewodnikiem jest jeszcze dwóch Włochów i dwóch Jankesów, którzy są skośnoocy.
Jak się okazuje grupa trafiła się nam pierwsza klasa. Włosi otwarci i gadatliwi, Amerykanie przemili i opiekuńczy. Zresztą widać, że są parą. Ja z Oxi jesteśmy jedynymi kobitkami.

Po przejechaniu krętej i górzystej drogi – wszyscy żołądki mamy pod samym gardłem. Jak coś to w busie jest dużo reklamówek, ale nikt nie musiał na szczęście korzystać. Normalny rollercoaster. Po chwili oczekiwań w porcie, pakujemy się na małą łódkę i płyniemy w kierunku Podziemnej Rzeki. Po około 30 minutach dopływamy na plaże i jesteśmy całkowicie ogłuszeni warkotem silnika na łodzi. Wyciągam z plecaka 2 litrowe piwo i rozdzielam na wszystkich uczestników wycieczki. Mamy kubeczki. Włosi śmieją się, że z Polakami to zawsze jest co się napić, a Amerykanie są mile zaskoczeni. Potem oni nas zaskakują mile, bo w podzięce dostajemy od nich zdjęcia z wycieczki łodzią po podwodnej rzece, które można zakupić na koniec rejsu. Bardzo miły gest.
Wsiadamy do kajaka i ze słuchawkami na uszach – w języku angielskim, płyniemy w głąb góry. Nad naszymi głowami miliony nietoperzy, sternik podświetla wszystkie miejsca o których słyszymy w słuchawkach. Niesamowicie mistyczne miejsce. Jest ciemno więc człowiek pozostaje sam na sam z własnymi myślami i wychodzi poza cielesną powłokę. Niesamowite doznania.
Trzeba uważać, jak to mówi przewodnik na holy shit – w dokładnym tłumaczeniu święte gówna nietoperzy. Aż dziw, że przy tej ilości tych małych ssaków, nikt nie został rzeczywiście użyźniony..

Po wypłynięciu z wnętrza gór, płyniemy nasza głośna łodzią w kierunku ZipLine, bo wszyscy zgłosili chęć uczestnictwa. Ja już w Polsce obiecywałam sobie, że polecę na linie nad oceanem, ale przecież mam lęk wysokości. Nie zastanawiam się i nie ma odwrotu, bo Oxi strasznie chce skoczyć a łódź odpływa, więc decyzja została już podjęta.. Wspinamy się przez dżungle na szczyt góry a potem jeszcze na 3 piętro budowli, z której będziemy zjeżdżać. Póki drzewa zasłaniają widoczność, czuję się świetnie, ale kiedy docieramy do celu, ludzkie lęki dają o sobie znać. Nie korzystamy z pierwszeństwa, które proponują nam dżentelmeni wycieczki. Lecimy na samym końcu. Jak już stoję nad skałami, wydaje mi się że zaraz zemdleję, więc myślę sobie: pchnij nas do jasnej cholery..
W końcu lecimy i wszystkie lęki ulatniają się w sekundę. Wspaniałe doznanie tak szybować nad lazurowym oceanem. Dziękuję w duchu, że postawiono mnie właściwie przed faktem dokonanym. Czuję się cudownie. Razem z córką krzyczymy i cieszymy się na zmianę. Jest fantastycznie. Właściwie to szkoda, że tak krótko:):)
Pokonałam swoje lęki i obawy i mogę być z siebie dumna. No i jestem:):)
Po zejściu i wypięciu z lin ręce drżą mi do tego stopnia, że nie mogę rozpiąć plecaka. Ale to nic..
Jeszcze przejażdżka motorami do miasta, lunch i powrót do hoteli. Bardzo miły i intensywny dzień. Pożywka i dla ducha i dla zmysłów. Oksana jest zachwycona. My też.

Wycieczka udana. Kolejne spostrzeżenie – Polacy na wycieczkach i wyjazdach są bardzo otwarci, rozmawiają, śmieją się, Czesi, Włosi i Amerykanie podobnie. Niemcy to milczki, nawet między sobą się nie bratają. No i Rosjanie – ci nawet nie mówią sobie „Dzień dobry”.. Ot, co komuna robi z ludźmi, że musi wymrzeć kilka pokoleń, żeby mentalność ludzi się zmieniła..












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz